Zrobiłam sobie wisior. Myślę, że na dłuuuugi czas porzucę bawienie się drutem - za trudne to dla mnie. Na dodatek zniszczyłam cyrkonię, która była początkowo w tym wisiorze (nie sądziałm, że zaszkodzi jej wrzątek....). Wybawił mnie mąż, który kupił mi przepiękny kryształ Swarovski. Jakoś udało mi się go wmontować, choć wisior po tym wszystkim jest trochę zmaltretowany. Dzięki temu zostanie u mnie :D
Teraz pluję sobie w brodę, bo wykorzystałam prawie cały zapas srebrnego drutu...