poniedziałek, 29 lutego 2016

wypalanie

Wszem i wobec ogłaszam, że jestem szczęśliwą posiadaczką wypalarki PEBARO. To trochę jak przesiąść się z autobusu komunikacji miejskiej do wygodnego samochodu. Komfort pracy nieporównywalnie większy, temperatura tak nie "skacze" jak w chińskiej a co więcej, regulacja umożliwia delikatne cieniowanie.
Czuję, że z każdą pracę robię postępy :)

Obie rzeczy sprzedane

 szafka na klucze



szkatułka 


poniedziałek, 22 lutego 2016

niciarka z kotami

Niciarka z kotami skończona. Teraz przymusowa przerwa w wypalaniu, bo  wypalarka wyzionęła ducha.
Wracając do niciarki. Nigdy więcej. Wypalanie jak wypalanie, ale malowanie i zalakierowanie tego ustrojstwa zajęło tyle samo czasu co sama praca nad grafiką.
Aczkolwiek efekt jest lepszy niż na zdjęciach





piątek, 19 lutego 2016

o cenach rękodzieła!!!

       Nie chcę, że żebyście to odebrali jako post narzekający, ale muszę z siebie coś wyrzucić i poznać Wasze zdanie, a może ktoś przeczyta i przemyśli... W internecie krąży mnóstwo świetnych wypowiedzi na temat rękodzieła i jego wyceniania, ale mam wrażenie, że nadal wiele osób nie rozumie, ile pracy wymagają takie wyroby. Choć poprawia się - tu pozdrawiam Panią Ulę i jej męża, którzy wcisnęli mi zdecydowanie za dużo pieniążków za wykonaną pracę (przy krzykach "chcemy panią docenić" i moich próbach odmowy, że "przecież czuję się doceniona"). Dziękuję wszystkim cudownym znajomym i przyjaciołom, którzy nie pozwalają sobie przyznać choćby rabatu.
       Mimo to prawie codziennie muszę się tłumaczyć z cen pirografii (również z cen szkła). Często rozmowa kończy się po wyjaśnieniu na czym to polega. A taka pirografia polega na kilkunastogodzinnym a nawet kilkudziesięciogodzinnym ślęczeniu z wypalarką, co jest o wiele trudniejsze niż rysowanie ołówkiem, bo nie mogę sobie pozwolić na błąd, bo oprawka nagrzewa się parząc mi dłoń, bo wymaga to całkowitego skupienia. Ale i tak nie zawsze wyjaśnianie skutkuje. Jeżeli jeszcze raz usłyszę "A CO TO DLA CIEBIE", nie ręczę za siebie - zamorduję, zakopię w ogródku i posadzę kwiatki. Jakoś nie wyobrażam sobie, że wynajmuję kogoś do remontu i proponuję "zapłacę ci za materiały, ale resztę zrób, bo co to dla ciebie" albo "200 zł to za dużo, dam 20, bo przecież dla ciebie to łatwizna". A przytoczę przykład z życia.
       Latem szukaliśmy pomocnika dla murarza. Praca lekka (stanie przy betoniarce, przechylenie betoniarki i przejechanie  taczką 3 m) - coś co robiłam sama bez większego wysiłku, powiem więcej, zajęcie nudne, bo większość czasu siedzi się na trawce i czeka na wyrobienie zaprawy. Nie było chętnego na taką pracę przy stawce 150 zł za 8 godz., bo za mało. Ale ok, przyjęłam do wiadomości. Uznałam, że poradzimy sobie sami i tak było.
        Więc drodzy klienci, jeśli uważacie, że moje wyroby są za drogie (czy szkło, czy pirografia), spróbujcie sami zmierzyć się z którąś tych dziedzin. Nie piszę tego złośliwie. Czasem warto spróbować po to, by docenić czyjś wkład pracy, umiejętności, a może sami odkryjecie w sobie pasję tworzenia...
        Przypominam też, że prowadzę legalną działalność gospodarczą, która jest moim jedynym źródłem utrzymania, a od każdej sprzedanej rzeczy odprowadzam podatek VAT, podatek dochodowy i płacę pełną składkę ZUS. I wyobraźcie sobie, że nie zbijam kokosów, nasz samochód dawno przekroczył już pełnoletniość (ba, w USA mógłby kupować już alkohol), nie jeżdżę na zagraniczne wakacje (na żadne wakacje), a jedyną nieruchomością jaką posiadam jest prawie 100-letnia wiejska chata o powierzchni 45 m2 (klik - dowód), którą większość wyburzyłoby bez mrugnięcia oka. Nikt nie kwestionuje wynagrodzenia jakie dostaje budowlaniec, hydraulik czy inny fachowiec, ale niektórym się wydaje, że rękodzieło powinno być darmowe. Taki paradoks. Położenie tapety to praca, a wygrawerowanie kieliszków, wypalenie na drewnie obrazu już nie. Naprawdę moim celem nie jest zdzieranie z kogokolwiek - staram się znaleźć złoty środek przy wycenianiu prac, premiować stałych klientów. Nie traktujcie mnie jak wroga, jakiegoś wyzyskiwacza. Osoby, które ode mnie coś kupują dają mi możliwość rozwoju  i robienia tego, co naprawdę kocham jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, za co jestem szalenie wdzięczna. Jeśli wygram w totka i będę tworzyć hobbystycznie, obiecuję, że ceny będą niższe. Tymczasem uszanujcie moją pracę.
Drodzy rękodzielnicy i artyści, jak to wygląda u Was?

Na deser rozpoczęta pirografia na niciarce (na zamówienie)


poniedziałek, 15 lutego 2016

post warsztatowy czyli powstawanie pirografii krok po kroku

Ostatnio często muszę tłumaczyć na czym polega pirografia. Jak widać nie wymaga to żadnego zaawansowanego sprzętu. Zaczynam od wygładzenia powierzchni a następne szkicuję ołówkiem motyw, który chcę wypalić. Mój sprzęt to najprostszy model wypalarki bez możliwości regulacji temperatury, dlatego trzeba uważać na docisk. I to tyle - potem są godziny żmudnej pracy polegającej na rysowaniu rozgrzanym narzędziem aż do uzyskania satysfakcjonującego efektu







i efekt finalny....