Mam już dość braku słońca i wszechobecnej szarości. Ostatnimi czasy moje samopoczucie nie obniżyło się, ale wręcz runęło. Może to przemęczenie, może ta pagoda... W ramach prywatnej autoterapii wieczorami bawiłam się fimo tworząc kolorowe wariacje.
Dobrze, że zbliża się weekend. Muszę odpocząć....
Przecudowności
OdpowiedzUsuńNieziemskie są te wisiory:)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę zdolności;-)
pozdrawiam
http://galeriaagako.blogspot.com/
pierwszy wisior fajny przypomina mi orzeszek w swoje kolorystyce ;]
OdpowiedzUsuńSpróbuj dużo czerwieni i soczystej zieleni! Pomaga!
OdpowiedzUsuńspróbuję :D
OdpowiedzUsuńa do mnie przemawiają te z fioletem i pomarańczem:)
OdpowiedzUsuńo jacie, ten czerwony z kwarcem jest wydżabisty!!! :o)
OdpowiedzUsuńŚwietne :) bardzo dobre rozumiem taką arteterapię kolorami :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle mnie zachwycasz... Szczególnie czerwony!
OdpowiedzUsuńnie wiem jak to się stało że dopiero dziś tu trafiłam...
OdpowiedzUsuńale wiem, że właśnie znalazłam odpowiedź na nurtujące mnie jakiś czas pytanie "czy warto kupić i pobawić się fimo?" :D
twoje prace powalają! są piękne!
Jestem pełna podziwu dla Twoich niezwykłych prac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cudowne są... Aż chciałoby się powiedzieć: "Też chce taki..." ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie... :*