piątek, 19 lutego 2016

o cenach rękodzieła!!!

       Nie chcę, że żebyście to odebrali jako post narzekający, ale muszę z siebie coś wyrzucić i poznać Wasze zdanie, a może ktoś przeczyta i przemyśli... W internecie krąży mnóstwo świetnych wypowiedzi na temat rękodzieła i jego wyceniania, ale mam wrażenie, że nadal wiele osób nie rozumie, ile pracy wymagają takie wyroby. Choć poprawia się - tu pozdrawiam Panią Ulę i jej męża, którzy wcisnęli mi zdecydowanie za dużo pieniążków za wykonaną pracę (przy krzykach "chcemy panią docenić" i moich próbach odmowy, że "przecież czuję się doceniona"). Dziękuję wszystkim cudownym znajomym i przyjaciołom, którzy nie pozwalają sobie przyznać choćby rabatu.
       Mimo to prawie codziennie muszę się tłumaczyć z cen pirografii (również z cen szkła). Często rozmowa kończy się po wyjaśnieniu na czym to polega. A taka pirografia polega na kilkunastogodzinnym a nawet kilkudziesięciogodzinnym ślęczeniu z wypalarką, co jest o wiele trudniejsze niż rysowanie ołówkiem, bo nie mogę sobie pozwolić na błąd, bo oprawka nagrzewa się parząc mi dłoń, bo wymaga to całkowitego skupienia. Ale i tak nie zawsze wyjaśnianie skutkuje. Jeżeli jeszcze raz usłyszę "A CO TO DLA CIEBIE", nie ręczę za siebie - zamorduję, zakopię w ogródku i posadzę kwiatki. Jakoś nie wyobrażam sobie, że wynajmuję kogoś do remontu i proponuję "zapłacę ci za materiały, ale resztę zrób, bo co to dla ciebie" albo "200 zł to za dużo, dam 20, bo przecież dla ciebie to łatwizna". A przytoczę przykład z życia.
       Latem szukaliśmy pomocnika dla murarza. Praca lekka (stanie przy betoniarce, przechylenie betoniarki i przejechanie  taczką 3 m) - coś co robiłam sama bez większego wysiłku, powiem więcej, zajęcie nudne, bo większość czasu siedzi się na trawce i czeka na wyrobienie zaprawy. Nie było chętnego na taką pracę przy stawce 150 zł za 8 godz., bo za mało. Ale ok, przyjęłam do wiadomości. Uznałam, że poradzimy sobie sami i tak było.
        Więc drodzy klienci, jeśli uważacie, że moje wyroby są za drogie (czy szkło, czy pirografia), spróbujcie sami zmierzyć się z którąś tych dziedzin. Nie piszę tego złośliwie. Czasem warto spróbować po to, by docenić czyjś wkład pracy, umiejętności, a może sami odkryjecie w sobie pasję tworzenia...
        Przypominam też, że prowadzę legalną działalność gospodarczą, która jest moim jedynym źródłem utrzymania, a od każdej sprzedanej rzeczy odprowadzam podatek VAT, podatek dochodowy i płacę pełną składkę ZUS. I wyobraźcie sobie, że nie zbijam kokosów, nasz samochód dawno przekroczył już pełnoletniość (ba, w USA mógłby kupować już alkohol), nie jeżdżę na zagraniczne wakacje (na żadne wakacje), a jedyną nieruchomością jaką posiadam jest prawie 100-letnia wiejska chata o powierzchni 45 m2 (klik - dowód), którą większość wyburzyłoby bez mrugnięcia oka. Nikt nie kwestionuje wynagrodzenia jakie dostaje budowlaniec, hydraulik czy inny fachowiec, ale niektórym się wydaje, że rękodzieło powinno być darmowe. Taki paradoks. Położenie tapety to praca, a wygrawerowanie kieliszków, wypalenie na drewnie obrazu już nie. Naprawdę moim celem nie jest zdzieranie z kogokolwiek - staram się znaleźć złoty środek przy wycenianiu prac, premiować stałych klientów. Nie traktujcie mnie jak wroga, jakiegoś wyzyskiwacza. Osoby, które ode mnie coś kupują dają mi możliwość rozwoju  i robienia tego, co naprawdę kocham jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, za co jestem szalenie wdzięczna. Jeśli wygram w totka i będę tworzyć hobbystycznie, obiecuję, że ceny będą niższe. Tymczasem uszanujcie moją pracę.
Drodzy rękodzielnicy i artyści, jak to wygląda u Was?

Na deser rozpoczęta pirografia na niciarce (na zamówienie)


10 komentarzy:

  1. Ja już chyba się uodporniłam. Nie stać cię - nie kupuj! Ja nie chodzę do salonu Lamborghini tylko po to, żeby pomarudzić na wysokie (dla mnie) ceny. Ileż w końcu można tłumaczyć?
    Kurczaki, przecież ja do żadnego salonu nie chodzę. Tak teraz liczę i liczę, czy moje autko to już ma bierne prawo wyborcze, czy tylko czynne? ;>

    Trzymaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, muszę popracować nad psychiczną odpornością.
      Ps. nigdy nie byłam żadnym auto salonie

      Usuń
  2. Niektórzy przechwalają się, że przetrwali ileś tam dni w dżungli albo pustynię przeszli. Wyżyć z rękodzieła, to, cholera, dopiero jest survival! Myślałem, że to niemożliwe. Szacunek :)

    Wypalanie taką tanią wypalarką, która nie posiada regulacji temperatury to mordęga. Proszę spróbować dorwać gdzieś lutownicę z regulacją temperatury, można takie kupić w cenie grubo poniżej 100 zł. Grzeją tylko do około 450 stopni, ale przy cieniowaniu to w sam raz. A do wypalania bardzo ciemnych obszarów ta prosta "lidlowska", która zresztą nagrzewa się ledwo o jakieś 50 stopni więcej.

    W Polsce sprzedawać rękodzieło to raczej jedynie okazjonalnie, hobbystycznie :) Proszę wymyślić jakiś sposób na dotarcie do odbiorców za granicą. Plusem pirografii jest to, że potencjalni klienci są na całym świecie, a dla wielu cena jest sprawą drugorzędną...
    Pozdrawiam koleżankę po fachu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki!!! Wczoraj moja tania wypalarka wyzionęła ducha, więc zainwestuję w taką z regulacją temperatury

      Usuń
  3. O poradach dotyczących sprzedaży moich wyszywanych obrazków i zakupu materiałów jakie mi znajomi udzielają czasami mogę książkę napisać. Niektórzy potencjalni klienci nie chcą zapłacić nawet za materiały. Jeszcze nie trafiłam na takiego co chciał kupić obraz po ustalonej cenie. Wszyscy by je chcieli ale najchętniej za darmo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skandaliczne!!! Nie wiem jak Ciebie, ale mnie wypalają takie rzeczy

      Usuń
    2. pewnie i dlatego wypalarka sie wypalila :)

      Usuń
    3. zwaliłabym raczej na kiepskie chińskie wykonanie, ale może rzeczywiście miałam w tym czasie za dużo złej destrukcyjnej energii (kiedyś jak tylko miałam gorszy humor, w mojej obecności psuły się komputery) ;)

      Usuń
  4. No niestety Marzenko muszę Cię zmartwić: i tak to nie trafi do tych ludzi, klient zawsze będzie marudził, ileż ja mam takich klientów w pracy!!! MASAKRA! Jest jednak nadzieja w tych, którzy jeszcze będą całować po rękach że mają takie cuda, które tworzysz. Grunt to chyba jednak żeby się nie przejmować i olać tych co im nie pasuje, niech idą kupować chińszczyznę! Głowa do góry! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozmowa sprzed kilku tygodni: - ile kosztuje sesja? - (podaję kwotę) - A można pół? Pan chciał kupić pół sesji.Spytałam,czy jak chodzi do fryzjera, to strzyże też tylko pół głowy,czy całą?

    OdpowiedzUsuń